miłość
takie wielkie słowo... a tak naprawdę takie olbrzymie nic.
wszyscy wokół coś pieprzą o zakochaniu, o miłości.
a ja przestałam w nią wierzyć.
nie ufam jej...
bo.
nic z niej nie ma. rzadnego szczęścia, radości, pocieszenia, ucieczki.
smutek, łzy, to tak, w dużych ilościach.
stare rany jeszcze się nie zabliźniły, za mało było czasu, a on rozszarpał jej delikatne zrosty, rozszarpał łyżwami i swoją obojętnością...
a potem uciekł z miejsca zdarzenia, żeby nie czuć wyrzutów sumienia.
czarny kotku, martwię się o ciebie. nie chcesz pomocy, pragniesz sama to pokonać, rozumiem.
ale będę w pobliżu. na wszelki wypadek.
bo cię kocham i nie pozwolę ci.
|