w sumie jestem szczęśliwym człowiekiem.
nie wiem czemu tego nie zauważałam. nie czułam.
mam wszystko co mieć mogę i mniej więcej chcę. oczywiście w granicach rozsądku.
robię to na co mam ochotę i na co mam ambicję.
naprawdę duzo mogę i na dużo mi pozwalają. nie doceniałam tego. teraz doceniam. i jestem wdzięczna.
mam przyjaciół. mam ekipę na koncerty. mam koncerty.
to nic, że może nie mam za dużo kasy i np. nie stać mnie na bas i kolejne glany, na kosmetyczkę (leri, pójdziemy :P) ale to sie nie liczy. uzbieram kasę.
jestem szczęśliwa chwilą. i chwilą żyję. mam przecież młodość.
tylko faceta nie mam. ale po cholerę mi facet? facet nie jest do szczęścia potrzebny. wystarczają mi przyjaciele. więcej nawet powiem: przyjaciele są dla mnie bardzo ważni i nie chcę mieć faceta bo ich zaniedbam.
taaak... jestem szczęśliwym człowiekiem. dzieki Wam. i dzięki sobie. |