26.05.2005 :: 16:28
długi weekend, nie umiem odpocząć ani zrobić zadanych rzeczy. szlajam się po domu bez celu. coś zrobię na kompie, coś zjem, coś poszyję, otworzę książkę od historii, chemii tylko po to, by nią rzucić o podłogę. za dużo czasu? materiał do obróbki. otwieram pamiętnik i już nie mogę. niesmak, żygać się chce. hunter gra, ale mnie tylko odrażni. słońce grzeje, a ja siedzę na łóżku przez dwie godziny i gapię sie w sufit. sufituję czuję się jak zwierzę w klatce, które nagle ma za dużo swobody. brzmi znajomo, leri? zdecydowanie nie lubię długich weekendów, bo są za krótkie. bo nic nie robisz, a potem się okazuje, że jednak powinienaś się wziąć za dupę. chcę wakacje, to odpocznę wreszcie. mam ochotę wyjechać daleko stąd. odlecieć i patrzeć na wszystko z daleka z perspektywą powrotu. być agnostykiem bytu. albo pluskać się w morzu ludzkich nieszczęść, nie wiedząc o pochodzeniu wody łez. wspinać się po szczytahc ludzkiej głupoty i podziwiać krajobrazy. pełne rycerzy jako krzyże stojących.